Mieszkanie Łucji, Warszawa
Niedziela. Mój ulubiony dzień w tygodniu. Nie muszę nic robić, nigdzie wychodzić. Mogę leżeć do południa w łóżku, a później przenieść się na kanapę w salonie i oglądać denne seriale.
Niestety dzisiaj musiałam wstać o godzinie 7! O 10 Michał ma samolot do Londynu i muszę go podwieźć na lotnisko.
Oczywiście wcześniej muszę zrobić mu śniadanie, bo podobno świetnie gotuje. Tak przynajmniej twierdzi Michał. Nie miałam za bardzo pomysłu, więc zrobiłam "łódeczki". Tak to nazywam. To są takie małe zapiekanki. Michał je wręcz ubóstwia, więc postanowiłam je zrobić tak na pożegnanie. Nie mam pojęcia kiedy się teraz zobaczymy, on i ja mamy teraz mnóstwo pracy, ale najprawdopodobniej za 2 tygodnie jadę odwiedzić mojego braciszka, więc z Michałem i Martą też się na pewno spotkam.
- Czy ja czuje to co myślę, że czuje ? - spytał się Michał wchodząc do kuchni.
- Jeśli myślimy o tym samym to tak.
- Łódeczki! - zaczął się cieszyć jak małe dziecko. No tak w końcu, niby wygląda jak 100% mężczyzna, ale zachowuje się jak 100% dziecko.
Wyjęłam jedzenie z piekarnika i położyłam je na stole. Michał oczywiście od razu się na nie rzucił.
- Uważaj żebyś się nie udławił.
- Nie musisz się o mnie martwić. - powiedział z pełnymi ustami. Czasami naprawdę nie wiem co widzi w nim Marta.
- O czym myślisz? O mnie? - medium z niego czy co?
- Zastanawiam się co Marta w tobie widzi.
- Jestem przystojny, niesamowicie zabawny...
- Serio? Straszny z Ciebie narcyz. - już chciał coś powiedzieć, ale mu przeszkodziłam. - Lepiej jedz bo zaraz samolot ci odleci.
Odłożyłam swój talerz do zmywarki i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i spięłam włosy w koka. Lekko się pomalowałam i byłam już prawie gotowa. Wcisnęłam się w ciemne dżinsy i zwykłą szarą koszulkę.
Na dole czekał już na mnie Michał.
- Gotowa ?
- Prawie. - założyłam szybko buty, kurtkę i szalik. Pogoda w październiku nie rozpieszcza.
Wzięłam jeszcze tylko klucze do samochodu i torbę i mogliśmy iść. Zamknęłam dzrzwi na klucz i poszliśmy do mojego samochodu.
Zaparkowanie obok lotniska graniczyło z cudem. Jeździłam w kółko kilka razy i ciągle nie było miejsca. W końcu udało mi się coś znaleźć. Zaparkowałam i razem z Michałem wysiedliśmy z samochodu. Przeszliśmy parę metrów i weszliśmy do środka.
Parę minut później stałam przytulona do niego.
- Chociaż mnie denerwujesz jak nikt inny to i tak będę za tobą tęsknić. - powiedział kiedy mnie wypuszczał ze swoich objęć.
- Ooo jakie to słodkie, mogę już rzygać? - on jedynie wywrócił oczami i pokręcił głową.
- Ja tu się pruje a ty jak zwykle musisz wyjeżdżać z sarkazmem? - zrobił naburmuszoną minę i założył ręce na klacie.
- Oj przestać. Wiesz jaka jestem. Też będę za tobą tęsknić. - uśmiechnął się, przytulił ostatni raz i poszedł w stronę odprawy.
Następnego dnia po 12 zadzwonił do mnie Michał. Nie zdążyłam powiedzieć mu cześć, bo ten mi od razu przerwał.
- Musisz przyjechać do Londynu. - wypalił od razu.
- Po co?
- Gadałem sobie dzisiaj z moim szefem i on mnie się zapytał co robiłem ciekawego w Polsce. Powiedziałem, że byłem w studio z tobą, nagrywaliśmy muzę i tak dalej i on nagle czy może posłuchać tej piosenki. No to ja od razu mu ją puściłem i on jest zachwycony. Chcę, żebyś u niego pracowała. - Co?! Ja w Londynie? W jednej z najlepszych wytwórni?!
- Pieprzysz!
- No nie. Chcę się z tobą spotkać i to jak najszybciej. - nie wiedziałam co mam robić. Byłam w nie małym szoku.
- Sprawdzę loty.
- Zadzwoń później.
Rozłączyłam się i z wrażenia usiadłam na kanapie. Ja w Londynie? Nie wierzę w to. Praca tam jest moim marzeniem od zawsze. Będę bliżej Michała, Marty, Wojtka. Właśnie Wojtek. Na pewno się ucieszy. Zawsze trzymał za mnie kciuki. Muszę do niego zadzwonić.
Znalazłam jego numer i od razu nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po 2 sygnałach usłyszałam jego głos.
- Co jest siostra? - w tle słychać było głośne rozmowy i śmiechy. - Chłopaki ciszej!
- Jak coś ci powiem to padniesz!
- Co?! - słychać było w jego głosie ekscytacje, głosy w tle ucichły.
- Michał do mnie dzwonił i jego szef chcę się ze mną spotkać!
- Dostałaś pracę w Londynie?
- Jeszcze nie, ale może ją dostanę.
- To świetnie! Kiedy przyjeżdżasz?
- Najbliższym samolotem.
- Przyjadę po ciebie i zostaniesz u mnie.
- Brzmi jak rozkaz.
- Bo to jest rozkaz. Napisz mi o której masz lot.
- Dobra.
- Pa.
Szybko pobiegłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku z laptopem. Weszłam szybko na stronę i sprawdziłam loty. Najbliższy lot na 4 godziny. Chyba się wyrobię. Zabukowałam bilet i popędziłam się spakować. Nie wiem ile zostanę w Anglii. Dwa, może trzy dni, Chociaż znając Wojtka to nie będzie chciał mnie zbyt szybko puścić.
Zadzwoniłam do Michała, powiedziałam mu co i jak i zaczęłam się pakować. Miałam 3 godziny do wylotu, więc musiałam się streszczać. Wrzuciłam do walizki najpotrzebniejsze rzeczy, dołożyłam jeszcze kosmetyki, parę innych rzeczy i byłam gotowa. Z walizką zeszłam na dół i poszłam szybko coś zjeść.
Na lotnisku przeszłam szybko przez odprawę i 15 minut później siedziałam w samolocie. Napisałam Wojtkowi za ile będę i wyłączyłam telefon.
- Proszę zapiąć pasy. Za chwilę będziemy startować.
Niedziela. Mój ulubiony dzień w tygodniu. Nie muszę nic robić, nigdzie wychodzić. Mogę leżeć do południa w łóżku, a później przenieść się na kanapę w salonie i oglądać denne seriale.
Niestety dzisiaj musiałam wstać o godzinie 7! O 10 Michał ma samolot do Londynu i muszę go podwieźć na lotnisko.
Oczywiście wcześniej muszę zrobić mu śniadanie, bo podobno świetnie gotuje. Tak przynajmniej twierdzi Michał. Nie miałam za bardzo pomysłu, więc zrobiłam "łódeczki". Tak to nazywam. To są takie małe zapiekanki. Michał je wręcz ubóstwia, więc postanowiłam je zrobić tak na pożegnanie. Nie mam pojęcia kiedy się teraz zobaczymy, on i ja mamy teraz mnóstwo pracy, ale najprawdopodobniej za 2 tygodnie jadę odwiedzić mojego braciszka, więc z Michałem i Martą też się na pewno spotkam.
- Czy ja czuje to co myślę, że czuje ? - spytał się Michał wchodząc do kuchni.
- Jeśli myślimy o tym samym to tak.
- Łódeczki! - zaczął się cieszyć jak małe dziecko. No tak w końcu, niby wygląda jak 100% mężczyzna, ale zachowuje się jak 100% dziecko.
Wyjęłam jedzenie z piekarnika i położyłam je na stole. Michał oczywiście od razu się na nie rzucił.
- Uważaj żebyś się nie udławił.
- Nie musisz się o mnie martwić. - powiedział z pełnymi ustami. Czasami naprawdę nie wiem co widzi w nim Marta.
- O czym myślisz? O mnie? - medium z niego czy co?
- Zastanawiam się co Marta w tobie widzi.
- Jestem przystojny, niesamowicie zabawny...
- Serio? Straszny z Ciebie narcyz. - już chciał coś powiedzieć, ale mu przeszkodziłam. - Lepiej jedz bo zaraz samolot ci odleci.
Odłożyłam swój talerz do zmywarki i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i spięłam włosy w koka. Lekko się pomalowałam i byłam już prawie gotowa. Wcisnęłam się w ciemne dżinsy i zwykłą szarą koszulkę.
Na dole czekał już na mnie Michał.
- Gotowa ?
- Prawie. - założyłam szybko buty, kurtkę i szalik. Pogoda w październiku nie rozpieszcza.
Wzięłam jeszcze tylko klucze do samochodu i torbę i mogliśmy iść. Zamknęłam dzrzwi na klucz i poszliśmy do mojego samochodu.
Zaparkowanie obok lotniska graniczyło z cudem. Jeździłam w kółko kilka razy i ciągle nie było miejsca. W końcu udało mi się coś znaleźć. Zaparkowałam i razem z Michałem wysiedliśmy z samochodu. Przeszliśmy parę metrów i weszliśmy do środka.
Parę minut później stałam przytulona do niego.
- Chociaż mnie denerwujesz jak nikt inny to i tak będę za tobą tęsknić. - powiedział kiedy mnie wypuszczał ze swoich objęć.
- Ooo jakie to słodkie, mogę już rzygać? - on jedynie wywrócił oczami i pokręcił głową.
- Ja tu się pruje a ty jak zwykle musisz wyjeżdżać z sarkazmem? - zrobił naburmuszoną minę i założył ręce na klacie.
- Oj przestać. Wiesz jaka jestem. Też będę za tobą tęsknić. - uśmiechnął się, przytulił ostatni raz i poszedł w stronę odprawy.
Następnego dnia po 12 zadzwonił do mnie Michał. Nie zdążyłam powiedzieć mu cześć, bo ten mi od razu przerwał.
- Musisz przyjechać do Londynu. - wypalił od razu.
- Po co?
- Gadałem sobie dzisiaj z moim szefem i on mnie się zapytał co robiłem ciekawego w Polsce. Powiedziałem, że byłem w studio z tobą, nagrywaliśmy muzę i tak dalej i on nagle czy może posłuchać tej piosenki. No to ja od razu mu ją puściłem i on jest zachwycony. Chcę, żebyś u niego pracowała. - Co?! Ja w Londynie? W jednej z najlepszych wytwórni?!
- Pieprzysz!
- No nie. Chcę się z tobą spotkać i to jak najszybciej. - nie wiedziałam co mam robić. Byłam w nie małym szoku.
- Sprawdzę loty.
- Zadzwoń później.
Rozłączyłam się i z wrażenia usiadłam na kanapie. Ja w Londynie? Nie wierzę w to. Praca tam jest moim marzeniem od zawsze. Będę bliżej Michała, Marty, Wojtka. Właśnie Wojtek. Na pewno się ucieszy. Zawsze trzymał za mnie kciuki. Muszę do niego zadzwonić.
Znalazłam jego numer i od razu nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po 2 sygnałach usłyszałam jego głos.
- Co jest siostra? - w tle słychać było głośne rozmowy i śmiechy. - Chłopaki ciszej!
- Jak coś ci powiem to padniesz!
- Co?! - słychać było w jego głosie ekscytacje, głosy w tle ucichły.
- Michał do mnie dzwonił i jego szef chcę się ze mną spotkać!
- Dostałaś pracę w Londynie?
- Jeszcze nie, ale może ją dostanę.
- To świetnie! Kiedy przyjeżdżasz?
- Najbliższym samolotem.
- Przyjadę po ciebie i zostaniesz u mnie.
- Brzmi jak rozkaz.
- Bo to jest rozkaz. Napisz mi o której masz lot.
- Dobra.
- Pa.
Szybko pobiegłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku z laptopem. Weszłam szybko na stronę i sprawdziłam loty. Najbliższy lot na 4 godziny. Chyba się wyrobię. Zabukowałam bilet i popędziłam się spakować. Nie wiem ile zostanę w Anglii. Dwa, może trzy dni, Chociaż znając Wojtka to nie będzie chciał mnie zbyt szybko puścić.
Zadzwoniłam do Michała, powiedziałam mu co i jak i zaczęłam się pakować. Miałam 3 godziny do wylotu, więc musiałam się streszczać. Wrzuciłam do walizki najpotrzebniejsze rzeczy, dołożyłam jeszcze kosmetyki, parę innych rzeczy i byłam gotowa. Z walizką zeszłam na dół i poszłam szybko coś zjeść.
Na lotnisku przeszłam szybko przez odprawę i 15 minut później siedziałam w samolocie. Napisałam Wojtkowi za ile będę i wyłączyłam telefon.
- Proszę zapiąć pasy. Za chwilę będziemy startować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz