czwartek, 27 listopada 2014

Rozdział 2

 Mieszkanie Łucji, Warszawa



 Niedziela. Mój ulubiony dzień w tygodniu. Nie muszę nic robić, nigdzie wychodzić. Mogę leżeć do południa w łóżku, a później przenieść się na kanapę w salonie i oglądać denne seriale.
Niestety dzisiaj musiałam wstać o godzinie 7! O 10 Michał ma samolot do Londynu i muszę go podwieźć na lotnisko.
Oczywiście wcześniej muszę zrobić mu śniadanie, bo podobno świetnie gotuje. Tak przynajmniej twierdzi Michał. Nie miałam za bardzo pomysłu, więc zrobiłam "łódeczki". Tak to nazywam. To są takie małe zapiekanki. Michał je wręcz ubóstwia, więc postanowiłam je zrobić tak na pożegnanie. Nie mam pojęcia kiedy się teraz zobaczymy, on i ja mamy teraz mnóstwo pracy, ale najprawdopodobniej za 2 tygodnie jadę odwiedzić mojego braciszka, więc z Michałem i Martą też się na pewno spotkam.
- Czy ja czuje to co myślę, że czuje ? - spytał się Michał wchodząc do kuchni.
- Jeśli myślimy o tym samym to tak.
- Łódeczki! - zaczął się cieszyć jak małe dziecko. No tak w końcu, niby wygląda jak 100% mężczyzna, ale zachowuje się jak 100% dziecko.
Wyjęłam jedzenie z piekarnika i położyłam je na stole. Michał oczywiście od razu się na nie rzucił.
- Uważaj żebyś się nie udławił.
- Nie musisz się o mnie martwić. - powiedział z pełnymi ustami. Czasami naprawdę nie wiem co widzi w nim Marta.
- O czym myślisz? O mnie? - medium z niego czy co?
- Zastanawiam się co Marta w tobie widzi.
- Jestem przystojny, niesamowicie zabawny...
- Serio? Straszny z Ciebie narcyz. - już chciał coś powiedzieć, ale mu przeszkodziłam. - Lepiej jedz bo zaraz samolot ci odleci.
Odłożyłam swój talerz do zmywarki i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i spięłam włosy w koka. Lekko się pomalowałam i byłam już prawie gotowa. Wcisnęłam się w ciemne dżinsy i zwykłą szarą koszulkę.
Na dole czekał już na mnie Michał.
- Gotowa ?
- Prawie. - założyłam szybko buty, kurtkę i szalik. Pogoda w październiku nie rozpieszcza.
Wzięłam jeszcze tylko klucze do samochodu i torbę i mogliśmy iść. Zamknęłam dzrzwi na klucz i poszliśmy do mojego samochodu.



 Zaparkowanie obok lotniska graniczyło z cudem. Jeździłam w kółko kilka razy i ciągle nie było miejsca. W końcu udało mi się coś znaleźć. Zaparkowałam i razem z Michałem wysiedliśmy z samochodu. Przeszliśmy parę metrów i weszliśmy do środka.
Parę minut później stałam przytulona do niego.
- Chociaż mnie denerwujesz jak nikt inny to i tak będę za tobą tęsknić. - powiedział kiedy mnie wypuszczał ze swoich objęć.
- Ooo jakie to słodkie, mogę już rzygać? - on jedynie wywrócił oczami i pokręcił głową.
- Ja tu się pruje a ty jak zwykle musisz wyjeżdżać z sarkazmem? - zrobił naburmuszoną minę i założył ręce na klacie.
- Oj przestać. Wiesz jaka jestem. Też będę za tobą tęsknić. - uśmiechnął się, przytulił ostatni raz i poszedł w stronę odprawy.




 Następnego dnia po 12 zadzwonił do mnie Michał. Nie zdążyłam powiedzieć mu cześć, bo ten mi od razu przerwał.
- Musisz przyjechać do Londynu. - wypalił od razu.
- Po co?
- Gadałem sobie dzisiaj z moim szefem i on mnie się zapytał co robiłem ciekawego w Polsce. Powiedziałem, że byłem w studio z tobą, nagrywaliśmy muzę i tak dalej i on nagle czy może posłuchać tej piosenki. No to ja od razu mu ją puściłem i on jest zachwycony. Chcę, żebyś u niego pracowała. - Co?! Ja w Londynie? W jednej z najlepszych wytwórni?!
- Pieprzysz!
- No nie. Chcę się z tobą spotkać i to jak najszybciej. - nie wiedziałam co mam robić. Byłam w nie małym szoku.
- Sprawdzę loty.
- Zadzwoń później.
Rozłączyłam się i z wrażenia usiadłam na kanapie. Ja w Londynie? Nie wierzę w to. Praca tam jest moim marzeniem od zawsze. Będę bliżej Michała, Marty, Wojtka. Właśnie Wojtek. Na pewno się ucieszy. Zawsze trzymał za mnie kciuki. Muszę do niego zadzwonić.
Znalazłam jego numer i od razu nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po 2 sygnałach usłyszałam jego głos.
- Co jest siostra? - w tle słychać było głośne rozmowy i śmiechy. - Chłopaki ciszej!
- Jak coś ci powiem to padniesz!
- Co?! - słychać było w jego głosie ekscytacje, głosy w tle ucichły.
- Michał do mnie dzwonił i jego szef chcę się ze mną spotkać!
- Dostałaś pracę w Londynie?
- Jeszcze nie, ale może ją dostanę.
- To świetnie! Kiedy przyjeżdżasz?
- Najbliższym samolotem.
- Przyjadę po ciebie i zostaniesz u mnie.
- Brzmi jak rozkaz.
- Bo to jest rozkaz. Napisz mi o której masz lot.
- Dobra.
- Pa.
Szybko pobiegłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku z laptopem. Weszłam szybko na stronę i sprawdziłam loty. Najbliższy lot na 4 godziny. Chyba się wyrobię. Zabukowałam bilet i popędziłam się spakować. Nie wiem ile zostanę w Anglii. Dwa, może trzy dni, Chociaż znając Wojtka to nie będzie chciał mnie zbyt szybko puścić.
Zadzwoniłam do Michała, powiedziałam mu co i jak i zaczęłam się pakować. Miałam 3 godziny do wylotu, więc musiałam się streszczać. Wrzuciłam do walizki najpotrzebniejsze rzeczy, dołożyłam jeszcze kosmetyki, parę innych rzeczy i byłam gotowa. Z walizką zeszłam na dół i poszłam szybko coś zjeść.


 Na lotnisku przeszłam szybko przez odprawę i 15 minut później siedziałam w samolocie. Napisałam Wojtkowi za ile będę i wyłączyłam telefon.
- Proszę zapiąć pasy. Za chwilę będziemy startować.

czwartek, 5 czerwca 2014

Rozdział 1

                                                 U2 - Ordinary Love

 Studio Nagraniowe Music Records, Warszawa


   

            We can't fall any futher if
           We can't feel ordinary love
          And we cannot reach any higher
          If we can't deal with ordinary love*



 Kiedy muzyka ucichła a ona przestała śpiewać poczułam ulgę pomieszaną ze wściekłością. Ulgę ponieważ nie musiałam już słuchać tego fałszu a wściekłość dlatego, że nie wiem jakim cudem zniszczyła piosenkę IDEALNĄ. Tego nie dało się zepsuć!
Nie wiem też tego dlaczego osoba, która nie umie śpiewać rwie się w tym kierunku! Pieniądze tatusia nie załatwią wszystkiego. Ona najwyraźniej tak myślała. Stała po drugiej stronie zadowolona z siebie.
- I jak? Świetnie co nie ? - spytała się wyniosłym głosem. Za kogo ona się uważa?! Weszła do MOJEGO studia ubrana w jakąś króciutką, ledwo zasłaniającą dupę sukienkę i strasznie ( STRASZNIE) wysokie szpilki ( jak w ogóle można w tym chodzić?! ).
Miałam ochotę coś jej zrobić. Całe szczęście, że obok mnie siedział mój spokojny ( tylko w pracy )  przyjaciel Michał, gdyby nie on ta dziewczyna już by nie miała takiej słodkiej buźki. .  Poprosiłam go żeby przyjechał do mnie, bo reszta moich współpracowników mówiła, że ta dziewczyna jest świetna. Chciałam, żeby Michał mi pomógł, bo uwierzyłam im.  Ciekawe ile im zapłaciła, żeby mówili takie rzeczy.
Wracając do Michała. Rok temu dostał propozycje pracy w Londynie w jednej  z najlepszych firm fonograficznych w Europie. Oczywiście przyjął propozycję i wyjechał. Razem z nim pojechała moja przyjaciółka i dziewczyna Michała, Marta która ma w Londynie otworzyła  swoją własną kawiarnie.
- Niestety nie. Przykro mi, ale mi i Łucji się nie podobało. Powiem prosto z mostu. Nie umiesz śpiewać. - starał się powiedzieć to łagodnie, ale ona nie chciała przyjąć do wiadomości tego co jej powiedział.
- Jak to? Ja nie umiem śpiewać?! Chyba Cię powaliło człowieku! Tatuś mi mówi, że... - nie mogłam tego słuchać, musiałam jej przerwać.
- Twój tatuś najwyraźniej nie zna się na muzyce. Nie umiesz śpiewać! Wbij to sobie to tego mózgu jeśli go w ogóle masz!
- Mój tatuś Cię zniszczy! Jeszcze wspomnisz moje słowa! - obrażona wyszła ze studia a za nią jej przyjaciółeczki i menadżerka. Zaczęłam się śmiać. Michał też.
- Przepraszam, że cię ściągnęłam dla tego czegoś. Wszyscy mi mówili, że jest świetna.
- Nic się nie stało. Są chociaż jakieś plusy.
- Jakie? - to mnie szczerze zaciekawiło. Jakie są plusy tego, że przerwałam mu spotkania z gwiazdami pokroju Bruno Marsa czy Lorde.
- Pierwszy plus to taki, że dawno nie byłem w Polsce, drugi to, że dawno tak się nie uśmiałem. W Anglii raczej taka sytuacja nie miałaby miejsca. A trzeci i najważniejszy plus to to, że mogłem Ciebie znowu zobaczyć. - ooo jak słodko.
- Ja też za tobą tęskniłam, szkoda tylko, że Marta z tobą nie przyjechała. - brakowało mi jej. Tych naszych nocnych spotkań. Kiedy to oglądałyśmy denne komedie romantyczne, których nienawidzę i  gadałyśmy do późna o kompletnie nie istotnych rzeczach.
- Bardzo chciała, ale jej kawiarnia jest coraz bardziej popularna i ma urwanie głowy w pracy. - powiedział.
- Nie dziwię się. W końcu Marta nie dość, że ma świetne pomysły to jeszcze wie jak urządzić wnętrze tak, ze każdy kto tam wejdzie chcę wrócić.
- Dokładnie. Idziemy coś zjeść? Bo chyba na dziś skończyłaś?
- Tak, zdecydowanie skończyłam. - zabraliśmy swoje rzeczy i poszliśmy do pobliskiej restauracji.


Restauracja Leniviec, Warszawa


- Jeszcze taka zła nie była...
- Słucham?! - zapytałam prawie wypluwając to co miałam w buzi.
- Boże, jak ja kocham Cię wkręcać!
No tak. Michał i jego "świetne poczucie humoru". Jak wcześniej wspomniałam w pracy, kiedy są ludzie, którzy z nim na co dzień nie współpracują to  jest spokojny i zrównoważony. Ale kiedy jest z przyjaciółmi, bądź z ludźmi którzy z nim pracują jest bardzo otwarty i robi te swoje "żarty".
- Ale tak prawdę mówiąc to dobrze, że tam byłeś. Nie wiem czy nasza "gwiazda" wyszłaby ze studia cała gdyby nie ty.
- Zawsze do usług.
Przez resztę pobytu w restauracji rozmawialiśmy o mało istotnych rzeczach. Ale Michał na sam koniec wyciągnął mój "ulubiony" temat.
- Masz kogoś na oku? - przy prawie każdym naszym spotkaniu się o to pyta.
- A było tak miło. Musiałeś to zepsuć?
- To już się nie można spytać jak się układa życie uczuciowe mojej przyjaciółki?
- Nic się nie zmieniło. - jakoś nie potrafiłam znaleźć sobie kogoś kto kochałby mnie za to kim jestem, a nie za to kim jest mój brat.
Moim bratem jest Wojtek Szczęsny, bramkarz Reprezentacji Polski i Arsenalu Londyn w piłce nożnej. Mamy ze sobą bardzo dobre kontakty. Dzwonimy do siebie kilka razy w tygodniu, spotykamy się też bardzo często. Zazwyczaj w Polsce. U niego w Londynie byłam tylko kilka razy. Nie przepadam za podróżami samolotem.
Jednak wracając do mojego życia miłosnego. Miałam 4 chłopaków. Z tego tylko jeden nie był ze mną z powodu mojego brata, może dlatego, że wtedy mieliśmy po 14 lat i mój brat nie był sławny. Reszta na początku wydawała się być ok, ale później i tak albo mnie zdradzali albo zrywali bo nie chciałam iść z nimi do łóżka tydzień po tym jak zostaliśmy parą. Nie jestem łatwa i nie prześpię się z byle kim. Oni tego nie rozumieli. Przy zrywaniu każdy mówił, że był ze mną ze względu na Wojtka. Bolało. I to bardzo. Dlatego przyżekłam sobie, że już się z nikim nie zwiąże. Wytoczyłam sobie grubą linię. Odgrodziłam się od chłopaków. Mogę się z nimi przyjaźnić, ale na nic więcej nie mogą liczyć.
- Nie rozumiem tego. - powiedział Michał.
- Czego nie rozumiesz ?
- Tego, że taka wspaniała, piękna, młoda, mądra dziewczyna jak ty jest sama. - piękna? mądra? Dobre.
- Michał nie musisz kłamać, żeby poprawić moją samoocenę. Nie zmienisz tego.
- Ale ja nie kłamię. Mówię prawdę i tylko prawdę. - i tak mu nie wierzyłam, ale chciałam skończyć ten temat.
- Idziemy?
- Tak, ale zapamiętaj sobie jedną rzecz. Przed prawdziwą miłością nie uciekniesz. - jaki filozof się z niego zrobił ostatnio albo się starzeję i plecie jakieś głupoty. Miłość nie jest dla mnie. Mam muzykę, to mi wystarczy. Przynajmniej na razie.


*********************************************************************************

* U2 - Ordinary Love

Po wielu trudach, w końcu udało mi się napisać pierwszy rozdział. Teraz będzie już z górki, mam taką nadzieję.
Bardzo proszę o komentarze, pozytywne, negatywne. Piszcie co chcecie, nawet jeden komentarz mnie zadowoli.

Ps. Wszystkie piosenki wykorzystane w opowiadaniu nie są moje. Zawsze będę pisać pod rozdziałem kogo piosenkę wykorzystałam. - Ola ;)




sobota, 31 maja 2014

Bohaterowie

Bohaterowie:


Łucja Szczęsna ur. 13. 02. 1991 roku






Wojciech Szczęsny ur. 18. 04. 1990 roku





Aaron Ramsey ur. 26.12. 1990 roku




Jack Wilshere ur. 01. 01. 1992 roku 




Marta Klepacka ur. 25. 05. 1991 roku





Arsenal Londyn





Michał Dębski ur. 09. 11. 1990 roku




I inni